Niepłodność – temat tabu. Jak dietą możesz wspomóc płodność?
Ten wpis jest dla mnie sporym wyzwaniem. Bezpłodność i problemy z zajściem w ciążę to wciąż temat tabu. Mam wrażenie, że żyjemy dziś w “polukrowanym” świecie, w którym wokół wszystko i wszyscy są idealni. Nie chcemy mówić o tym co trudne, o swoich problemach, o tym, że chorujemy. W sumie nic w tym dziwnego. Sama dzieliłam się swoimi troskami z nielicznymi osobami. Niepłodność to temat delikatny, drażliwy, poruszający bardzo intymną sferę związku. Gdy zaczyna to Ciebie dotyczyć, czujesz się samotna. Obok osamotnienia, pojawia się smutek, bezradność, poczucie winy i myśl, że to tylko z Tobą coś jest nie tak. Sama tak się czułam.
Ile znasz kobiet i par, które otwarcie przyznają, że musieli podjąć leczenie, bo macierzyństwo naturalnie nie byłoby możliwe? Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że niepłodność dotyczy ok. 15-20% par w Polsce. Być może takie dane są mało obrazowe, to tylko statystyka. Nabiera ona większego znaczenia, gdy wśród swoich znajomych odliczysz do pięciu.
Diagnozę zespołu policystycznych jajników PCOS postawiono u mnie wiele lat temu. PCOS może powodować zaburzenia hormonalne, w tym wydłużone lub zbyt krótkie cykle, brak owulacji. Jest uznawany za główną przyczynę niepłodności u kobiet, występuje u ok. 10% z nich. Ja od kiedy pamiętam, miałam nieregularne miesiączki. Gdy pomimo starań, w ciążę przez długi czas nie zachodziłam, wiedziałam, że potrzebne jest mi leczenie. W moim przypadku polegało ono na stymulacji cyklu. W praktyce oznaczało to kilka wizyt lekarskich w miesiącu, czasem co kilka dni, obserwacja w obrazie usg, przyjmowanie leków w ściśle wyznaczonym czasie, częste badania laboratoryjne, pozwalające oznaczyć poziom hormonów w danym dniu cyklu. To były też często wcześniejsze wyjścia z pracy, a potem długie godziny spędzone w poczekalni gabinetu lekarskiego. Pamiętam strach, zdenerwowanie, niepokój, który często wtedy mi towarzyszył. Gdy leczenie trwa kilka lat, realnie zmienia to życie, a codzienność staje się temu coraz bardziej podporządkowana.
Chcę o tym opowiedzieć, bo fakt, że jest to temat tabu, może mylnie utwierdzać Cię w przekonaniu, że tylko Ciebie sprawa dotyczy. O tym jak wiele osób podejmuje leczenie, chcąc zostać rodzicami, dowiedziałam się, gdy otwarcie zaczęłam mówić o sobie. O niepłodności raczej nie wypada mówić, a jeśli temat już jest poruszany, to najczęściej w niewłaściwy, mało taktowny sposób. Ile razy słyszałaś pytanie: a kiedy Wy? lub inaczej: kiedy w końcu doczekamy się potomka, na co Wy czekacie?
Jeśli nigdy nie musiałaś mierzyć się z takim problemem, prawdopodobnie nie masz zielonego pojęcia, co te pary przeżywają. Nawet jeśli osoba pytająca, nie ma złych intencji, to niezrozumienie tematu przynosi wiele krzywdy. Potrzebna jest tu empatia i wrażliwość, których często brak. Zamiast krępujących pytań możesz zaoferować pomoc lub po prostu wsparcie w rozmowie.
Społeczne oczekiwania dotyczące macierzyństwa są stale bardzo duże i o ile kobieta świadomie wybierająca życie solo może myśleć o nich z dystansem, dla drugiej czekającej na upragnioną ciążę mogą być one tylko potwierdzeniem, że do niczego się nie nadaje. Co więcej te oczekiwania często pozostają sprzeczne: jeśli kobieta zachodzi w ciążę wcześnie, mówi się, że jest niedojrzała emocjonalnie, jeśli późno – przypomina się jej o tykającym zegarze biologicznym. Jeśli po urodzeniu kobieta szybko wraca do pracy, czuje się winna, że zaniedbuje dziecko. Jeśli szybko nie wraca, czuje się oskarżana o brak ambicji zawodowych i nie spełnianie wzorca nowoczesnej niezależnej kobiety sukcesu. Presja oczekiwań nigdy nie ma końca. Zastanawiam się, co takiego, daje innym prawo do mówienia Ci jak masz żyć? Lub inaczej, dlaczego my sami dajemy im to prawo?
Ta sytuacja może drastycznie wpływać na poczucie wartości, na pewność siebie, na poczucie własnej skuteczności. Z tym ciągle my kobiety mamy problem. W gabinecie nieustannie spotykam się z tym, że kobiety mają zaniżoną samoocenę i są niezadowolone z własnego wyglądu. Oczywiście powodów takich przekonań o sobie może być tysiące. Jednak czy choroba może być jednym z nich? Wobec powagi i skali problemu, Światowa Organizacja Zdrowia określa niepłodność w kategoriach choroby społecznej. Leczenie zaburzeń płodności zakwalifikowano do podstawowych praw człowieka.
Psychologia mówi o tym, aby koncentrować się na zasobach, na tym, na co mamy wpływ i wykorzystać to. Obok wielu możliwości leczenia niepłodności, jakie daje współczesna medycyna, istotnym elementem, który ma wpływ na płodność jest styl życia i sposób żywienia. O tym chcę Ci teraz opowiedzieć.
Niepłodność może być powiązana z brakiem aktywności fizycznej, niewłaściwym sposobem odżywiania, przewlekłym i długotrwałym stresem. Wszystkie te elementy mogą sprzyjać nadwadze i otyłości. Obserwuje się, że przy PCOS obniżenie masy ciała o 15% (jeśli występuje otyłość) pozwala na poprawę profilu hormonalnego i uregulowanie cyklu miesiączkowego. Mówiąc o czynnikach żywieniowych, znaczenie będą miały: ilość i jakość makroskładników pokarmowych (białko, tłuszcze, węglowodany), również mikroskładników (minerały, witaminy, inne bioaktywne składniki diety) oraz wartość energetyczna diety. Czynniki te mogą przyczyniać się do występowania bezowulacyjnych cykli. Kolejnymi czynnikami ryzyka pogorszenia płodności u kobiet są: używki (palenie tytoniu, alkohol), stres, organiczne środki chemiczne, przebyte operacje.
Obok wieku, który jest jednym z istotniejszych czynników mających wpływ na płodność kobiety, znaczenie ma również niewłaściwa masa ciała. Zbyt wysoka, ale również zbyt niska może powodować zaburzenia hormonalne. Badania wskazują, że zwiększone ryzyko niepłodności jest powiązane z BMI poniżej 20 kg/m2 lub powyżej 24 kg/m2. Przy BMI poniżej 20 kg/m2 ryzyko niepłodności związanej z zaburzeniami owulacji wzrasta o 38% (w porównaniu do kobiet o prawidłowej masie ciała). Niedostateczna masa ciała, jak i zbyt szybkie tempo, w jakim spadek masy ciała postępuje w czasie, może być przyczyną zaburzeń miesiączkowania, utraty miesiączki, niedoborów witaminowo-mineralnych. Dziś, podążając za lansowanymi przez media ideałami sylwetki wiele kobiet ogranicza wartość energetyczną diety. Może to z czasem prowadzić do zaburzeń odżywiania takich, jak: kompulsywne jedzenie, bulimia, anoreksja nervosa.
Diety typu 1000 kcal, monodiety oparte na kilku produktach, diety niskotłuszczowe, eliminacyjne, które nie mają żadnego zdrowotnego uzasadnienia, a wynikają z obecnych trendów żywieniowych, mogą być niebezpieczne dla zdrowia i obniżać płodność. Do zaburzeń może również dochodzić u kobiet, które zbyt intensywnie uprawiają sport. U części z nich poziom tkanki tłuszczowej jest zbyt niski, by mogły regularnie miesiączkować. Obok tego, problemem może być także niewystarczająca dostępność energii dostarczana z pożywieniem. Powszechnie znanym terminem opisującym zaburzenia kobiet aktywnych fizycznie jest “triada sportsmenek”. Zaburzenia te obejmują: niską dostępność energii występującą z zaburzeniami odżywiania lub bez nich, zaburzenia miesiączkowania i niską gęstość mineralną kości. Niską dostępność energii należy rozumieć jako zbyt małą ilość energii dostarczonej z pokarmem, w proporcji do energii wydatkowanej podczas ćwiczeń. To powoduje, że organizm nie otrzymuje wystarczającej energii do wsparcia funkcji życiowych (w tym przypadku zaburzenia hormonalne mogą występować pomimo prawidłowej masy ciała). Zaburzenia endokrynne prowadzą wtedy do subklinicznych nieprawidłowości, takich jak skrócenie fazy lutealnej cyklu menstruacyjnego, cykle bezowulacyjne i ostatecznie brak miesiączki.
Z drugiej strony, nadmierna masa ciała może również negatywnie wpływać na płodność, a związane jest to z ilością i rozmieszczeniem tkanki tłuszczowej w organizmie. Szczególnie niebezpieczna jest tkanka tłuszczowa trzewna, czyli zlokalizowana w okolicy narządów trzewnych (otyłość brzuszna lub inaczej sylwetka typu “jabłko”). Nadmiar tkanki tłuszczowej trzewnej powoduje zmiany w dystrybucji i metabolizmie steroidów płciowych i glikokortykosteroidów.
Otyłość trzewna jest powiązana z insulinoopornością i hiperinsulinemią. To stanowi główną przyczynę niepłodności u otyłych kobiet. Tkanka tłuszczowa to nie tylko „substancja”, jak popularnie myślimy. To narząd aktywny metabolicznie. Adipocyty, czyli komórki tłuszczowe, wydzielają wiele związków biologicznie czynnych tj. adipokin, które w otyłości mogą być wydzielane nieprawidłowo, co może zwiększać ryzyko niepłodności.
Wśród modeli żywienia, mających korzyści w odniesieniu do płodności, wymienia się dietę śródziemnomorską (o której możesz przeczytać tutaj – Dieta śródziemnomorska).
Najważniejsze elementy “diety płodności” to:
- wysokie spożycie białka roślinnego (pochodzącego z roślin strączkowych), przy zmniejszonym udziale białka zwierzęcego
Szacuje się, że wzrost spożycia białka roślinnego o 5% kosztem białka zwierzęcego zmniejsza ryzyko niepłodności o ok. 40%. Ważny jest również ogólny udział białka w diecie, najkorzystniejsze wydaje się zwiększone spożycie białka do nawet 25% wartości energetycznej diety, kosztem energii pochodzącej z węglowodanów. Zadbaj o to, aby posiłki były odpowiednio zbilansowane i zawierały źródło białka. Korzystaj na co dzień z: soczewicy, fasoli, ciecierzycy, grochu, komosy ryżowej, również z nabiału, ryb, a rzadziej z mięsa drobiowego. - odpowiednia ilość i jakość tłuszczów
Korzystnie wpływają jedno- i wielonienasycone kwasy tłuszczowe, głównie pochodzenia roślinnego. Korzystanie z produktów o obniżonej zawartości tłuszczu nie jest zalecane. W diecie nie zapominaj o: orzechach, nasionach, olejach: rzepakowym, sojowym, z pestek winogron, słonecznikowym, oliwie z oliwek, tłustych rybach. To co powinnaś wyeliminować to tłuszcze trans, co oznacza rezygnację z produktów typu fast-food, słodyczy, wyrobów cukierniczych. Nadmierne spożycie mięsa czerwonego, przetworów z mięsa i żywności wysoko przetworzonej może znacznie zwiększyć podaż tłuszczów nasyconych w diecie, co również obniża płodność. - rodzaj i ilość spożywanych węglowodanów
Wysokie spożycie łatwo przyswajalnych węglowodanów oraz wysoki indeks glikemiczny diety wiąże się ze zwiększonym ryzykiem niepłodności z powodu braku owulacji. Oznacza to, że korzyści przyniesie eliminacja: cukru, produktów słodzonych syropem glukozowo-fruktozowym, słodyczy, soków i słodkich napojów gazowanych, wysokosłodzonych produktów zbożowych. - witaminy
Największe znaczenie w utrzymaniu płodności, mają witaminy z grupy B, a przede wszystkim kwas foliowy. Suplementacja kwasem foliowym zwiększa szansę na zajście w ciążę u kobiet z zaburzeniami płodności. Ze względu na udział w metabolizmie homocysteiny, istotne znaczenie mogą mieć, poza kwasem foliowym, witamina B6 i witamina B12. Wysoki poziom homocysteiny w płynie pęcherzykowym jajnika może mieć wpływ na proces zapłodnienia.
Bada się wpływ witaminy D na płodność. Niedobór witaminy D powiązano z występowaniem insulinooporności, hirsutyzmem, niepłodnością i PCOS. - składniki mineralne
W kontekście płodności istotne znaczenie ma żelazo i jod. Odpowiednia podaż żelaza przed i w czasie ciąży zmniejsza ryzyko wad cewy nerwowej u płodu. Jod pełni ważną funkcję dla prawidłowego wytwarzania hormonów tarczycy: tyroksyny i trójjodotyroniny. Jest niezbędnym składnikiem dla syntezy tych hormonów.
Jak widzisz, temat jest obszerny i jeśli dobrnęłaś aż do tego momentu, to już Cię podziwiam 🙂
Nie poruszyłam powyżej jeszcze jednej, istotnej sprawy, a mianowicie tego, jakie znaczenie w tym wszystkim ma stres. Mogłabym teraz przytoczyć sporo z dostępnej literatury, ale i tak już pewnie testuję Twoją cierpliwość, tym przydługawym wpisem. Opowiem więc krótko – ja stresu trochę nie doceniałam. Oczywiście czułam z miesiąca na miesiąc narastającą presję na “cel”, frustrację i smutek z niepowodzenia, jednak funkcjonowałam dalej, zagłuszając coraz większą gonitwę myśli w głowie.
Tak się dzieje, że wszystko pozostałe odchodzi na dalszy plan i tak też było w moim przypadku. Długie miesiące odkładałam swoje plany zawodowe, zmianę pracy, realizację innych marzeń na “potem”. Czekałam na wiadomość, że jestem w ciąży. Kolejne miesiące jednak mijały, a test ciągle dawał wynik negatywny. W końcu zrozumiałam, że ta presja jest zbyt duża i nie mogę uzależniać całego swojego życia od sprawy, na którą mam wpływ, ale tylko częściowo. Podjęłam wtedy decyzję o zrezygnowaniu z etatu i założeniu własnej działalności gospodarczej w zawodzie dietetyka i trenera personalnego. To była chyba najtrudniejsza decyzja w moim życiu! Ale dzięki temu poczułam się wolna, odzyskałam niezależność. Moje wszystkie zasoby skierowałam na te działania. Po trzymiesięcznym okresie wypowiedzenia zaczęłam tworzyć biznesplan swojej wymarzonej firmy.
W kolejnym miesiącu dowiedziałam się, że jestem w ciąży.
Jeśli masz jakieś przemyślenia, refleksje lub doświadczenia, którymi chcesz się ze mną podzielić – pisz śmiało w komentarzu!
Jeśli nie chcesz robić tego na forum – napisz do mnie w wiadomości prywatnej.
Nic nie pomaga tak bardzo, jak rozmowa z kimś, kto wie o czym mówisz.
Zdrowo pozdrawiam!
Magda
Literatura:
B. Sawaniewska, D. Gajewska, E. Lange: Wpływ sposobu żywienia na płodność kobiet i mężczyzn, Kosmos, Problemy Nauk Biologicznych, tom 68 (2), 2019
K.L. Krzystyniak, J. Klonowska (red.nauk).: Nowe trendy w dietetyce, Warszawa 2019, M.Gętek-Paczek, Wpływ sposobu żywienia na płodność kobiet i mężczyzn -przegląd doniesień naukowych
M. Kostecka: Zespół policystycznych jajników – rola diety i suplementacji we wspomaganiu leczenia, Kosmos, Problemy Nauk Biologicznych, tom 67 (4), 2018
B. Szreniawa, A. Zadworny: Zaburzenia fizjologiczne kobiet aktywnych fizycznie, Food Science, Scientific dietetic journal, nr 3, 2019
M. Koperwas, M. Głowacka: Problem niepłodności wśród kobiet i mężczyzn – epidemiologia, czynniki ryzyka i świadomość społeczna, Aspekty zdrowia i choroby, tom 2 (3), 2017
Comment (1)
Sabina
Siostra jestem z Ciebie bardzo dumna, kocham Cię:)